Z sentymentem chowam pierwszy zbyt mały śpioszek, rozmiar 48-50. Był na okrągło prany i zakładany przez te pierwsze 3tygodnie. Jest prawie na każdym zdjeciu Natalki...będę musiała się tłumaczyć dziecku na starość, że nie byliśmy tak biedni, że miała tylko jednego śpiocha ;) Jest cała masa ale do rozmiaru 56 to jej jeszcze kilka centymetrów brakuje.
Mimo swej maleńkości Natuśka zmienia się. Co przerażajęcie zaczyna nas rozszyfrowywać i ustawiać pod swoje zachcianki. Spełniamy wszystkie w granicach rozsądku!
Bo musi być granica.
Nie będzie usypiania przez 2godziny na rękach. Nie będzie o godzinie 2 w nocy śpiewania o "Różowych słoniach". Na wszystko w ciągu dnia jest odpowiedni czas i mimo iż czasem jestem bliska płaczu wraz z moim niezadowolonym dzieckiem to wiem, że nie mogę pozwolić na wszystko dla dobra nas wszystkich.
Witaj :-)
OdpowiedzUsuńTrafiłam do Ciebie jakoś poprzez czyjegoś bloga. Przyznam, że kiedy przeczytałam Waszą historię, łzy napłynęły do mych oczu. Ale czytam teraz, że ponownie jesteś mamą, tym razem masz śliczną córeczkę. Bardzo Ci kibicuje i życzę wszystkiego dobrego dla Waszej rodzinki :*
Ja jeszcze mamą nie byłam i nie jestem, lecz w niedalekiej przyszłości ( rok, góra dwa lata) również zaczynamy starania o maleństwo.
Jeśli nie masz nic przeciwko, dodałam do linków by nie stracić tak wspaniałej czytelniczki :)
Pozdrawiam :*