Dawno nie pisałam...
30lipca Natalka po raz pierwszy smiała się głośno a właściwie rechotała. Dziś powtórzyła swoją nową umiejętność.
Ale nie chciałam tak zupełnie o tym.
Oglądam zdjęcia znajomej, jej rodzinne chwile zatrzymane w czasie. Chłopczyk o miesiąc starszy od Adasia.
Porównuję, zazdroszczę tych wszystkich wspólnych chwil. Ich chwil, nie naszych.
Nowe osiągnięcia Natalki za każdym razem oblewam słonymi złami. Jej postępy są cudowne. A jakie byłyby Adasiowe? Jaki byłby jego uśmiech, jakie miałby oczy. Te same pytania będą pewnie powracać do końca życia. A ja ich nie chcę, za bardzo bolą.
Chcę pamiętać o moim kochanym synku, ale nie chcę tego bólu. Dlaczego pamięć o moim dziecku musi się z tym wiązć. Nasze miłe chwile z Adasiem są takie niewyraźne...
Pamięć wiąże się z bólem tylko wtedy, kiedy ktoś ze śmiercią się nie pogodził, nie zostawił jej za sobą. Ty wciąż żyjesz tą tragedią, szukasz syna na placu zabaw, zastanawiasz się, jaki by się stał, zamiast pożegnać go, takim jakim był.
OdpowiedzUsuńtanatoza.blogspot.com
Zawsze pamięć o Adasiu będzie bólem.. Bo czas nie leczy ran, a przyzwyczaja do bólu.. bo jak można się pogodzić ze śmiercią własnego dziecka ? Nie da się !
OdpowiedzUsuńA Natalcia rośnie i pięknie się rozwija ;-)