piątek, 7 grudnia 2012

Ciag dalszy

W domu coraz bardziej nerwowa atmosfera...normalne w naszej branży przed świętami. Ale i tak denerwuje. Zresztą w tej chwili święta dla mnie to chyba tylko i wyłącznie czas na takie a nie inne dekoracje i możliwość obdarowywania się "z okazji". Nie wierzę w boga i otoczka jest dla mnie istotna. Po prostu pod koniec grudnia jest taki czas że piecze się pierniki i ubiera choinkę...
Lista zakupów długa jak litania przeraża ciężarem, który będę musiała ogarnąć sama z Natalą. Ale damy radę. Silne i dobrze zorganizowane jesteśmy a Natulinki wózek pojemny, że hej!

A "pierniczyć" będę w przyszłym tygodniu gdy dziecię będzie kimać!!!

Samotnie się trochę czuję...Natala mało rozmowna jeszcze a gadając dziwaczne monologi czuję jak dziwaczeje...takiego trochę przygłupa mimo wszystko z siebie robię przed moim dzieckiem...

Ot przejechała straż pożarna...obudziłam się mamo!



2 komentarze:

  1. halo! Wszystkie mamusie przygłupa robią przed dziećmi. Ja nawet gadam sama do siebie jak Wojtek śpi :D no i całkowicie inaczej się wyrażam. Aż się boje jak mi przyjdzie pójść (jakkolwiek to brzmi) na rozmowę w sprawie pracy. Trzeba będzie ZNORMALNIEĆ :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś w tesco chyba w ogóle wyglądałam jak głupia...pchałam Natale na stelażu w nosidełku prawą ręką...lewą koło siebie pchałam kosz na zakupy...pierwsze co zrobiłam to zapakowałam największe toboły żeby ludzie nie myśleli że tak dla przyjemności sobie tym wózkiem przyszłam pojeździć...No i oczywiście mówiłam do młodej: Natala pamiętaj żebyśmy kupiły to i to...nie widziałaś gdzieś tej przyprawy do piernika...Jakby tak ktoś z boku patrzył...w kaftanik i do szpitala...

    OdpowiedzUsuń