Zaczęło się. Pierwszy dzień diety...M pyta przy śniadaniu:
-postanowienie noworoczne?
-nie, nie jestem głodna...na pewno nie uwierzył.
Póki co strategia MŻ (mniej żreć) bo lodówka nie przygotowana na moją zmianę w jadłospisie.
Jutro zrobię zakupy i zacznę liczyć kcal jak starczy czasu przy Natuli. Jeśli nie, po prostu będę uważać co jem. Dużo warzyw, ciemny ryż, gotowane lub pieczone mięso i ryby.
Po miesiącu liczę na 5kg mniej. Zobaczymy.
Postanowiliśmy, chyba już tak definitywnie otworzyć sklep internetowy. Siedzimy, myślimy, kalkulujemy. Niezdecydowanie wynika z tego, że w naszym kraju trzeba mieć pieniądze żeby zacząć zarabiać. Niestety nie mamy zbyt wiele do zainwestowania. Ale zarabiać więcej musimy zacząć. W tej chwili nie udaje nam się praktycznie nic odłożyć żyjąc dość przeciętnie. Tak nie może być. W zeszłym roku wydaliśmy pieniądze na samochód (używany) i od tamtej pory konto tylko maleje.
Tak więc oby się udało.
Oj, widzę że postanowiłaś co ja! No to trzymaj się mocno, bo mi już ciężko ;P
OdpowiedzUsuńNiestety jak ma się kasę, można zrobić jeszcze wiecej kasy, a to nie fair, Każdy powinien mieć równe szanse ;/.
A dotacje unijne?
Chciałam skomentować Twoje postanowienie "u Ciebie" ale nie znalazłam opcji dodawania komentarzy...
OdpowiedzUsuńDotacje...nie umiem się w tym odnaleźć. Ale myślimy dalej...i liczymy...na siebie ;)