Wczoraj spotkanie z głośnym krzykaczem... Miłe!
Natala wreszcie zaczyna łagodniej znosić hałasy i nagłe dźwięki. Cieszy mnie to bardzo bo martwiłam się tą jej nadwrażliwością. Na głośne sprzęty domowe (odkurzacz, mikser, suszarka do włosów) nadal reaguje histerią. Nie ma szans na używanie czegokolwiek głośnego gdy nie jest na rękach u drugiej osoby.
Przed wczoraj robiłam dla niej biszkopty z nią na rękach bo inaczej się nie dało.
No bo chyba dobrze robię, że jej nie stresuje czymś co fatalnie znosi?
Na siłę mam ją "ogłuszać"? Nie pasuje mi to jakoś.
Wolę uspokajać, przytulić...bo jak inaczej gdy z drżącymi wargami mówi mamma?
Dobrze robisz. Przede wszystkim robisz to co podpowiada Ci instynkt i serce - to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńNo i Natula jest szczęśliwa a o to chodzi przecież prawda?:)